Z Ryńskiego na Tałty w niedzielę
Wężowym ruchem od Rynu wpływamy na Tałty głębokie
Słońce podświetla jeszcze Skanał złocistym swym okiem,
Wiatr rozrywa myśli i miesza toń jeziora,
Do tańca nas zaprasza, zabawy jemu pora,
Sternik twardą ręką kiełzna harce łodzi
Co chętna, odpowiedzieć i za dziób dać się wodzić,
Załogi myśli skłonne bujać na błahostek fali
Skrzepły w węzeł celu na Tałt brzegu dali,
Ścichło, wszak na krótko, bo wtem z worka Jory
Na nowo wiatr się wyrwał do szaleństw swych skory,
Z impetem dopadł żagli i z fokiem się boksuje,
Lecz sternik wprawną ręką zabawę mu psuje
I zmusza wiatr porywczy by zabrał się do pracy,
Podając łodzi białoskrzydłej brzeg jak na tacy,
Zaklęsły brzeg zatoki już wyciąga dłonie,
Przyjaźnie zapraszając spokojem swej toni,
Sternik zluzował żagle, wiatr poczuł się wolny,
Na koniec nas pożegnał targnięciem swawolnym
Żagli, które właśnie spływały do dżeka,
Po dniu ciężkiej pracy spokój je tam czeka,
W zatoce rząd objęła pora żeglarzom po trudach tak miła,
Łódź w bezpiecznej przystani, wiatr usnął, słońca jeszcze siła.
O losie dobry, o Stella Maris żeglarzom łaskawa,
Tą niedzielą tak pełną harmonii zakończyła się nasza wyprawa.
sh